Parapetowe dylematy
Nie miała baba problemu to se wybrała kamień na parapet. Czekamy na kamień już 6 tyg. i nie ma, w ciągłym kontakcie ze sprzedawcą, który ręce rozkłada, bo mu obiecują, że przywiozą i nie przywożą, szuka po Polsce, ale nie może znaleźć. Chcąc być w porządku zaproponował inny, droższy, jakikolwiek, dla mnie w tej cenie co stary. Pojechałam dziś wybrać inny koamień....i co...i figa z mojego wybierania wyszła. Nie podoba mi się żaden inny tylko ten. Tak już mam, jak raz wpadnie mi coś w oko to siedzi i nie moze wyleźć. Dzwonię do małża, pytam czy jeszcze poczekamy, małż mówi "nie czekamy, wybiraj inny, co nie wybierzesz, na pewno mi się spodoba". No tak, co miał powiedzieć, żeby babę przekonać do wybrania innego. Stoję tam, oglądam, porównuję i nic mi się nie podoba. Sprzedawca widzi mój ból i moie, to niech Pańśtwo jeszcze poczekają...jest szansa, że pod koniec maja będzie ten kamień. Dzwonię więc do małża i mu mówię - ten niepocieszony, ale co ma zrobić, jak się baba uprze . Ściany się gipsują, już dawno trzeba by te parapety wstawić, a tu jeszcze takie opóźnienie. Wybrałam na siłę inny, taki rezerwowy, jakby już był mus te parapety wstawiać, to tylko dzwonię i mi od razu je robią....a póki nie ma musu, to jeszcze szczekamy na ten mój kamień.