Łazienki i kominek
Witajcie w nowej odsłonie. Na wstępie gorące podziękowania dla admina za tak szybkie rozprawiene się z moją sprawą
Baczki dzięki za udostępnienie miejsca na swoim blogu w celu wyżalania się na swojego fachowca, ale chyba mogę już u siebie. W sumie teraz za dużo użalania się nie będzie, bo już prawie po temacie, może czasem tylko coś wspomnę jak mi się przypomni, bo akcji było mnóstwo. Dawno bym zwolniła tego faceta, tylko mój małżonek miękki, ale ma teraz nauczkę, bo na sam koniec zrobiło się już całkiem nieprzyjemnie. Nie dość, że facet miał non stop płacone z góry, to jeszcze ma zapłacone za rzeczy, których nie dokończył i jeszcze ma do nas jakieś pretensje. Na szczęście mój małż, wszysko zapisywał ile kasy i kiedy zapłacił. Jednak jak się wołało o 100, 200, 50 zeta itp. to takie drobne kwoty mogą umknąć, nieprawdaż? Ręce mi opadały na tą sytuację. Na szczęście Pana pozbyliśmy się już (mam nadzieję definitywnie) i teraz robią u nas ekipy z prawdziwego zdarzenia.
Mi zostaje jakieś 3 tyg. do rozwiązania. Rodzinka zapowiedziała się już, że pomoże w porządkach i przeprowadzce (super), bo ja raczej za szybko nie dam rady nic zrobić. Trochę zejdzie zanim dojdę do siebie. Mamy nadzieję przeprowadzić się pod koniec lipca, zobaczymy jak to będzie. Im bliżej końca tym kasy coraz mniej...straszne to, bo zaczyna na wiele rzeczy brakować.
Ostatni tydzień małża w delegacji, a ja póki na chodzie biegam z Panem Prezesem i załatwiam, kupuję, wybieram, zamawiam co trzeba (generalnie - wydaję kasę )
Na budowie aktualnie dwie ekipy. Panowie płytkarze, którzy uwijają się z naszą dużą łazienką. Widok na ścianę z lustrem:
Tutaj półeczka w prysznicu, której jeszcze Wam nie pokazywałam:
W międzyczasie Panowie mnie zasmucili, bo okazało się, że zabrakło ok 30m2 płytek (tak, to nie jest pomyłka). Łaziena jest ogromna i Pani, która nam ją wymyślała chyba coś pokręciła. No nic, już przebolałam ten dodatkowy nieprzewidziany wydatek, tym bardziej, że płytki do najtańszych nie należały. Zbiegło się to z krytyczną sytuacją z naszym fachowcem i generalnie miałam doła chyba przez dobre 3 dni. Na szczęście znów świeci słońce
Skoro zabrakło płytek, to płytkarz wziął się za małe wc przy naszej sypialni. Nie mogło oczywiście zabraknąć kontroli Pana Prezesa:
Powiem Wam, że bardzo mi się podoba to nasze małe wc, a jeszcze przecież nie ma w nim wielu rzeczy
W międzyczasie domówiłam brakujące płytki. Płytkarz zdąrzył skończyć wc i zabrał się spowrotem za dużą łazienkę.
W piątek dojechał wreszcie mój spóźniony wkład kominkowy i stanął na swoje miejsce:
Wkład przywiózł sam szef z pracownikiem i jestem w szoku, jaki ten szef był niesympatyczny. Dla mnie, dla klientki, ręce opadają, że w dzisiejszych czasach, gdy tak duża konkurencja ktoś się tak zachowuje. Panowie mieli mi robić obudowę, ale mi się odechciało dalszej współpracy z nimi, tym bardziej, że podali mi tylko ogólną wycenę, a mieli przysłać szczegółową i ta wycena wcale nie jest konkurencyjna, bo już mam wycenę z innej firmy, gdzie jest taniej. Czekam jeszcze na dwie wyceny i podejmę decyzję.
Na budowie jest też druga ekipa, Panowie od gładzi, którzy kończą prace zaczęte przez naszego poprzedniego fachowca. Mamy już na gotowo wygładzony cały dół i Panowie poprwaiają teraz górę po poprzednim fachowcu. Najgorsze jest to, że tamten ma zapłacone, a efekt jego prac jest mierny i trzeba po nim poprawić i wychodzi na to, że drugi raz zapłacić za to samo To już też przebolałam, bo wiem, że nie będę mogła patrzeć na nierówne ściany.
Jutro ma przyjechac do mnie Pan i przywieźć wzornik z kolorami i będę wybierać kolorki. We czwartek jadę zamówić panele i deski...czyli generalnie znowu będę wydawać kasę