Tak jak pisałam wcześniej dziś przyjechało nasze szambo. Mimo, że potrzebne nam ono jeszcze nie jest, postanowiliśmy zamontować je teraz, gdyż jest u nas wysoki poziom wód gruntowych więc chyba lepszego miesiąca na montaż nie będzie.
Najpierw przyjechała kopareczka i zaczęła swoje dzieło.
W międzyczasie Panowie od szamba ustawiali sprzęt co by sprawnie zamontować szambo.
Kopareczka w tym czasie zdążyła już niezłą kupkę piasku usypać.
Gdy nagle (mieliśmy nadzieję, że jej nie będzie) oczom się ukazała woda, siedziała tam cicho - bestia schowana.
Im dalej kopareczka kopała, tym ziemia coraz bardziej się obrywała.
I z pięknie wyznaczonego prostokąta pod szambo, zrobiła się "japa", w której trzeba było szybko umieszczać szambo, żeby usypane z boku kupy piaskunie zawaliły się do środka razem z zarywającymi się ścianami "japy".
Potem Panowie łapali poziom i w końcu szambo znalazło się na swoim miejscu.
Kopareczka co wygarnęła, musiała w miarę możliwości zagarnąć spowrotem. Szczególnie chodziło o tą kupę z drogi.
A oto, można by rzec, przejściowy stan końcowy.